31/31 styczeń 2011 wytrwałam!
Sama w to uwierzyć nie mogę! Chyba pierwszy raz w długim, systematycznym projekcie wytrwałam. Co więcej, tak mi codzienne pstrykanie fotek w krew weszło, że od jutra zaczynam luty. Tym razem b&w będzie, bo tęsknię za czarno-białą kliszą. Roku całego się nie podejmuję, ale kto wie, kto wie... może naturalnie w projekt 365 się moje miesięczne focenie zamieni.... nie ma co zapeszać. Narazie pokazuję, to co się działo między 24 a 30 stycznia. Zapowiadam odrazu, że obficie dzisiaj będzie w treści, więc zapraszam z herbatą na dłuższą chwilkę :)
24/31 styczeń 2011 w domu, za papierami się stęskniłam :)
25/31 styczeń 2011 "kociokwik"
26/31 styczeń 2011 kocikwik II, "n" zeżarło :/
27/31 styczeń 2011 warsztaty scrapbookingu
28/31 styczeń 2011 inspiracje po warsztatowe
29/31 styczeń 2011 pokerowy głód
30/31 styczeń 2011 ziarno
A do ostatniego zdjęcia, to nawet przemyślenia swoje dołączę. Lubię zimę, ale marzy mi się żeby była ze dwa miesiące krótsza. Co roku, pod koniec stycznia dostaję pierdolca z tęsknoty za zielenią i ciepłem. W tym roku wszystkie negatywe odczucia mam spotęgowane, bo słońce wychodzi raz w tygodniu. Od kilku dni marzę o pysznych wiosennych warzywach. Przy niedzielnym śniadaniu marzenia poniosły tak daleko, że zaczęliśmy planować, co w tym roku posiejemy w Dworzysku. Narazie, na zastępstwo mamy na parapecie rzeżuchę. Więcej fotek pokazywac nie będę, bo to już było w zeszłym roku, jak ktoś nie pamięta --->TU proszę zajrzeć. Tak już będzie do wiosny. Do tej kalendarzowej jeszcze 49 dni, więc nie pozostaje mi nic innego jak gotować kompot z mrożonych truskawek, czekać i śpiewać. Za pomidorami tęsknię najbardziej!
u. >I<