Ostatni dzień wakacji. Smutno jakoś... może temu, że cały dzień pada. Taki scrap sobie zrobiłam z kitu wakacyjnego ILS na podsumowanie wakacji. Na duchu podnosi mnie, że już niedługo przyjeżdża moja Marysia! :)
Na ostatni dzień sierpnia wymyśliłam, że pokażę Wam dziką różę. Leżała dawno zapomniana, pierwsze próby zaistnienia na blogu miała w czerwcu, wtedy internet nie chciał ze mną współpracować. Na początku wakacji Asia z Green Canoe urzekła mnie swoimi przetworami różanymi. Po drodze do Dworzyska są piękne krzaki róż, więc nie długo myśląc, obskubałam je zupełnie z płatków i zabrałam się do dzieła! Moich wytworów (oczywiście wszystkie według przepisów Asi) nie jest tak dużo, ale wyszły pysznie!
NALEWKA Z PŁATKÓW DZIKIEJ RÓŻY
2 garście płatków ugnieść w dużym słoiku, zasypać 1 cm warstwą cukru, dalej dwie garście płatków - i znowu 1 cm cukru -tak do 3/4 wysokości słoika. Bogatsza wersja zamiast cukru przewiduje miód. Kiedy warstwy sa już ułożone zalać wódką (wersja delikatniejsza) lub spirytusem (wersja mocniejsza). Słój zamknąć, odstawić w ciemne miejsce na 6 tygodni - potem przez gazę zlewamy do karafki.
Miałam obawy, ze nalewka będzie "perfumowana". Wyszła przepyszna i do tego w pięknym rubinowym kolorze! Według mnie idealna do sączenia na zimowe wieczory i babskie pogaduchy.
CUKIER RÓŻANY
W moździeżu zetrzyj na malutkie kawałeczki 3 garście płatków róż. Przełóż do wysokiego naczynia i dodaj dwie szklanki cukru, wymieszaj i odstaw. Cukier po godzinie powinien nasiąknąć wywarem roztartych płatków i powinien być lekko różowy. Rozsyp wszystko na dużym płaskim talerzu i pozostaw do wyparowania. Po dwóch dniach powinien być już w miarę sypki, a kawałeczki różane wysuszone.
Może w przyszłym roku pokuszę sie o trochę więcej. Sami popatrzcie ile ciekawych przepisów, aż ślinka cieknie!
Na koniec WSPOMNIENIE LATA. O herbatce było --->TU
Dobranoc.
u. >I<