niedziela, 27 czerwca 2010

Dzika róża

No i okazuje się, że w cetrum miasta też z zasięgiem jest kłopot. Ale ja się nie poddam, dam radę. Jak nie dziś to jutro!
u. >I<

sobota, 26 czerwca 2010

CHABRY i POZIOMKI - tydzień kwiatowy cd.

Po trzech dniach przywiało zasięg! :) Wiosną internet w Dworzysku był ciągle i nieustannie, teraz zazieleniło się na dobre w skutek czego są dni kiedy drzewna bariera jest nie do przebicia. Jedną ręką gotuję kurki, drugą wstawiam dziewiąte zdjęcie, trwa to już wie godziny. :)
Udało się! Przechodzę więc do przyjemności kwiatowych. Dzisiaj chabrowo i poziomkowo.
Chabrową barwę będę próbować zatrzymać w naturalnych farbach. Zasuszone płatki dodam do herbaty. Od kilku dni zastanawiałam się jakie jeszcze ziółko albo owoc może urozmaicić heratkę. Z zupełnie przypadkową pomocą przyszła mi Asia i jej herbaciany przepis.
HERBATKA WSPOMNIENIE LATA
* 2 garście zielonej lub białej herbaty
* 1 garść ususzonych i rozkruszonych płatków dzikiej róży
* 1 garść ususzonych płatków chabrów
* 1 garść ususzonych poziomek lub malin
Suszę składniki i doczekać się już nie mogę jesiennych wieczorów z kubkiem w dłoni. Płatki chabrów wyglądają ślicznie, za to poziomki bosko pachną!
I jeszcze rzodkiewka. Nie spodziewałam się, że można mieć tak dużą satysfakcję z wychodowania warzywa. :)
u. >I<

środa, 23 czerwca 2010

Kwiatowy tydzień - MAK

Codziennie rano na naszej łące, między chabrami i dzwonkami, rozkwitają delikatne polne maki. Nie znalazłam na nie jeszcze żadnego zastosowania kulinarnego, będę próbować z naturalnymi farbami. Może wyjdzie jasna czerwień albo pomarańcz? Do artykułu dołączony był przepis na czerwień z pelargonii, ale może mak też się nadaje?
u. >I<
Na deser zeszłoroczne maki z Zacisza.

wtorek, 22 czerwca 2010

Kwiatowy tydzień - MNISZEK

Zaczynam tydzień kwiatowy! Wymyśliłam go sobie, bo:
- mam za płotem piękną łąkę, na której ciąglę znajduję coś nowego i chcę się nią podzielić
- poszukuję ostatnio zastosowania kulinarnego różnych popularnych kwiatków
- będzie to dla mnie dobra motywacja do opisania na blogu tego czym się teraz zajmuję
- przeczytałam ostatnio artykuł o naturalnych farbach robionych z kwiatowych barwników
- znalazłam niedaleko Dworzyska miejsce czarodziejskie - niebo kwiatów i myślę, że jeden kwiatek dziennie będzie dobrym wprowadzeniem w tym kierunku,
a poza tym: KOCHAM KWIATY!
Pierwszy dzień należy się mleczom, bo już tylko pojedyncze niedobitki kwitną na naszym trawniku, a syrop stoi od połowy maja. Jeszcze niedawno nasze podwórko wyglądało tak:
Ostatniej zimy "miód" z mleczy, na który przepis znalazłam w Country,  leczył nasze bolące gardła i przeziębienia. Na drapiące gardło jest niezastąpiony!

SYROP Z MNISZKA
500 kwiatków bez łodyg zbieramy do koszyka w trakcie majowego spaceru. Układamy je w domu na białych arkuszach papieru na noc, żeby spomiędzy płatków wyszły robaczki, które czasem tam mieszkają.
Rano kwiatki płuczemy i zalewamy litrem zimnej źródlanej wody. Dorzucamy pokrojoną w plastry dużą cytrynę, dzięki niej syrop nie stwardnieje i będzie miał rześki smak. Niech się pogotują na wolnym ogniu przez 10-15 minut pod przykryciem, następnie zostawiamy kompot na dobę.
Przecedzamy kompot przez gazę, a kwiatki i cytrynę wyrzucamy. Uzupełniamy wodę do litra, dodajemy dwa kilogramy cukru, odparowywujemy wywar, by powstał syrop o konsystencji miodu. Trwa to około dwóch godzin, przez ten czas trzeba mieszać i pilnować, żeby nasz "miód" się nie przypalił. Rozlewamy gorący do małych słoiczków i mocno zakręcamy.
 P.S. Syrop sosnowy wyszedł pyszny!
u. >I<