piątek, 30 grudnia 2011

ostatni w tym roku post

Podsumowanie scrapowe zrobione. Nowe plany spisane. Szykujemy się do sylwestrowej kolacji z przyjaciółmi, tradycyjne już z ogniskiem i noworocznymi życzeniami. Wam życzę dużo pięknych chwil, spełnienia planów, i tony kreatywnych pomysłów.
I pamiętajcie "bezpieczna i higieniczna praca zawsze się opłaca" :) To dopiero kreatywność rozdać takie prezenty pracownikom.
u. >I<

sobota, 24 grudnia 2011

Wesołych Świąt!


Spokojnych, radosnych, pełnych ciepła i pięknych chwil Świąt!
u. >I<

wtorek, 20 grudnia 2011

mój dzień w JYD

Zapraszam Was na mój dzień na blogu JOURNAL YOUR DECEMBER
--->klik
u. >I<

wtorek, 6 grudnia 2011

mikołajkowe szarości

Szarości w temacie stąd, że śniegu za moim oknem nie widać, jest raczej szaro-buro i ponuro? Ponuro chyba nie, bo przecież szary też jest piękny i też może kojarzyć się zimą. Zwłasza kiedy przybiera formę ciepłego szalika i czapki. Moja szajba robienia na drutach wciąż się utrzymuje. Doszło już do tego, że mam specjalny koszyk z rączkami, w którym noszę włóczki ze sobą. W ten sposób czas spędzony na plotkach z koleżanką jest podwójną przyjemnością :) Ale wracjąc do szarości, mogą być "miłe, przytulne, miękkkkie i mięsiste". Jeżeli jeszcze się nie przekonaliście zajrzyjcie do Jaszmurki klikając na baner poniżej. Może uda Wam się sprawić sobie miły mikołajkowy prezent?
Jeżeli ktoś ma ochotę na jeszcze trochę szarości znajdzie je na cudnym blogu I LIKE GREY, a jak już ktoś na szary nie da rady patrzeć, niech się rozejrzy dokładnie wokół, czasem może zaskakująco kontrastować z czerwienią biedronki i różem hello kitty ;)
Ciepłych i radosnych Mikołajek :)
u. >I< 

piątek, 2 grudnia 2011

wstawię czy nie wstawię?!?

Skoro czytacie znaczy, że wstawiłam. Po wichurach zasięg na wsi mamy baaaardzo słaby, więc tym bardziej cieszę się, że się udało :). Pokazać Wam chcę wczoraj zapowiedziany kalendarz adwentowy. Do zrobienia go zainspirowały mnie kalendarze, które od kilku tygodni pojawiają się w sieci jak grzyby po deszczu. Dwa szczególnie skradły moje serce: TEN z Zielonego Czółna i TEN Ani-Marii. Mi zamarzył się kalendarz wielorazowego użytku. Taki, który co roku będziemy wyciągać jako pierwszą dekorację świąteczną.  Pamiętam z dzieciństwa takie ozdoby, za którymi tęskniłam cały rok. Ich estetyka była koszmarna, ale we wspomnieniach pozostają najpiękniejsze :).
Jestem z niego dumna jak paw i nic tego nie zmieni! :) Chociaż szwy falują jak morze już go uwielbiam. Pierwszy raz uszyłam coś tak "zaawansowanego". Do planowania i cięcia zaangażowany został również mąż, więc jakby nie patrząc to nasze wspólne dzieło. Części składowe to materiał konopny w dwóch kolorach, papiery love&merry ILS, cała szpulka czerwonej nitki(!), trochę czerwonej wstążki i karton do usztywnienia całości. Wymiar wyszedł zacny, bo 45x65cm. Nie ma jeszcze stałego miejsca, codziennie wisi gdzie indziej. 
Jeżeli macie ochotę na jeszcze kilka kalendarzy zajrzyjcie TU,  w Art-piaskownicy trwa wyzwanie związane z tym tematem.
Udanego weekendu,
u. >I<

czwartek, 1 grudnia 2011

grudzień puka

Witajcie grudniowo! Nie mogę jakoś dzisiaj zebrać myśli, więc napiszę tylko, że na blogu ILS nowa, ostatnia już w tym roku mapka --->klik, że zaczynamy wyczekiwanie na śnieg i Święta, i że jak tylko zrobię porządne zdjęcia pokażę Wam kalendarz adwentowy.
Mały podgląd pracy w trakcie.
u. >I<

poniedziałek, 28 listopada 2011

zapowiedzi grudniowe

Czas pędzi jak szalony. Już za kilka dni grudzień. Zobaczcie jak do zimy szykuje się DT ILS. Tematem grudnia są grudniowniki :). Jeśli ktoś nie wie o co chodzi, opis znajdzie tu --->klik. Obejrzyjcie koniecznie wszystkie grudniowniki dziewczyn są świetne! Mój prezentuje się tak:
Jaki widać do obfocenia okładki zaangażowany został sam Mikołaj. Nie sądzę, żeby znalazł czas przy kolejnych zdjęciach uwieczniających zawartość grudniownika, chociaż kto wie... Najciekawsze kawałki będą na blogu, ale jeżeli spodobał Wam sie temat grudniowych pamiętników zaglądajcie koniecznie na blog JOURNAL YOUR DECEMBER. Ten projekt dzisiaj oficjalnie rozpoczął funkcjonowanie w sieci. Żeby dowiedzieć się więcej wystarczy kliknąć na baner poniżej.
Wieści poza scrapbookingowe ograniczę dziś do tego, że wichura zmiotła nam płoty, będzie dużo roboty.
Dobrej nocy.
u. >I<

niedziela, 27 listopada 2011

zwarcie w zwojach

Jest w moim życiu kilka osób, z którymi rozmowa powoduje zwarcie w moich zwojach mózgowych. Odbywa się to mniej więcej tak, że płynie sobie myśl, płynie i nagle się zatrzymuje, bo oto ktoś powiedział lub zrobił coś zaskakującego, innego niż reszta otoczenia. Zakłóca to codzienny przepływ myśli, czasem na minutę, czasem na cały dzień.  Bez względu na czas trwania w chwili zwarcia coś się zmienia. Muszę zastanowić się co dalej. Nie są to osoby bliskie mi w ten oczywisty, codzienny sposób życia razem, ale z pewnością są ważne. Pewnie nie do końca świadomie zaskakują, łamią stereotypy, podsuwają nowe pomysły. To osoby, od których można nauczyć się czegoś nowego, czegoś, co może zmienić nasze życie na zawsze. Towarzyszy temu takie uczucie jak za czasów nastoletnich, kiedy odkrywało się najbardziej kultowe piosenki, po wysłuchaniu których wiadomo już było, że nic nie będzie takie same :). Kiedyś w liceum koleżanka zabrała mnie do ciemni fotograficznej, tak wciągnęłam się w wywoływanie zdjęć, że posiadanie własnej ciemni zostało moim marzeniem do dzisiaj. Teraźniejsze przełomy raczej nie walą już jak grom z jasnego nieba, ale ciągle są. Piszę o tym wszystkim, bo wypadło mi dzisiaj nieplanowane spotkanie, z kimś kto zawsze zasiewa we mnie szczyptę ciekawości do życia. Z kimś kto budzi we mnie myśl, że najbardziej interesujące jeszcze przede mną.  Nie wiem czy to zwykłe zdziwienie, szok, czy inspiracja. Tak czy siak zwarcie jest.
Teraz pomyślałam sobie, że jeżeli to inspiracja, to byłam też z tej drugiej strony. Za sprawą mojego miejsca w wirtualnej przestrzeni kilka osób spróbowało scrapowania, blogowania i podzieliło się tym ze mną.
Życzę Wam takich osób i sytuacji, bo przynoszą bardzo budujące uczucia.
Dobranoc.
u. >I<

sobota, 26 listopada 2011

fall in love with fall

Znowu słońce od rana za oknem, grzeje nawet przez szybę :). Szkoda tylko, że na zewnątrz tak chłodno, że nie da się wypić porannej kawy na progu. Trzeba czekać do wiosny. A czekanie umilić sobie można drugim wyzwaniem Zliftuj mnie na blogu ILS --->klik.
 Ciepłego weekendu,
u. >I<

czwartek, 24 listopada 2011

listopadowy love trip 2010 album

Tak, tak 2010! Dokładnie rok leżały fotki z naszego zeszłorocznego weekendu w Górach Świętokrzyskich ---> klik. One chyba po prostu czekały na kolekcję ILSowych papierów I love pattern, która idealnie wpasowała się w kolory tamtych dni. Pierwsze podejścia do albumu robiłam w zeszłym roku, trochę powycinałam i nic nie przykleiłam, bo czegoś cały czas mi brakowało. Kiedy zobaczyłam te papiery wiedziałam, że w końcu mam komplet. Nie przedłużając, bo rok to wystarczająco długo pokazuję Wam kilka stron gotowego albumu.
W tym roku kilka listopadowych dni spędziliśmy na Mierzei Kurońskiej. Mam nadzieję, że tym razem album powstanie szybciej. Już  robiąc zdjęcia miałam na niego pomysł. Chyba, że zupełnie wsiąknę świątecznie :)
Życzę Wam jutro słońca , takiego jak dzisiaj, tylko dłużej wyglądającego zza chmur.
u. >I<

wtorek, 22 listopada 2011

jesiennie... jeszcze

Chociaż w mojej głowie, na biurku i wszędzie wokół zaczyna się już robić światecznie na blogu przez kilka dni pozostanie jeszcze jesiennie. Na początek scrap na nowych papierach ILS. Wyzwanie z listopadowym papierem miesiąca trwa, prace można zgłaszać do 7 grudnia tutaj -->klik. Chociaż wzór na pierwszy rzut oka wygląda groźnie pracuje się z nim bardzo przyjemnie. Te papiery są stworzone do jesiennych klimatów!
Listopad w tym roku nas rozpieszcza. Jest ciepło, więc ciągle jeszcze krzątamy się po podwórku i robimy przymiarki do zmian wiosennych. I chociaż zdarzają się dni, że na łąkach robi się już biało, ciągle jeszcze można pójść na długi spacer, a przede wszystkim spokojnie przygotować się do zimy.
Lubię jesienne wieczory, kiedy warunki atmosferyczne, klimatyczne i wszystkie inne wymuszają na człowieku odpoczynek i wyciszenie. Bo przecież jak na zewnątrz jest ciemno i deszczowo to tylko schować się pod koc i czytać, słuchać muzyki albo scrapować. Chociaż to ostatnie pod kocem raczej ciężko :). Wzięło mnie na robienie na drutach. Mam za sobą dwa kominy i beret, teraz robię kolejny komplet. Jeszcze dwa zestawy szalikowo-czapkowe i może odważę się zacząć sweter :) Druty, choć powyginane bo leciwe, w spadku po mamie, dołączyły do moich małych przyjemności.
Spokojnego listopadowego wieczoru.
u. >I<

wtorek, 25 października 2011

małe przyjemności i koniec sezonu japonkowego

Mam w życiu kilka tzw. małych przyjemności. Takich, które mnie relaksują i odprężają. Korzystam z nich z różną intensywnością, czasami codziennie, czasami o poszczególnych zapominam i leżą nie ruszane tygodniami w kącie. Czasami same się upomną o uwagę. Są takie dni, kiedy listonosz puka z nową scrapową paczką, na półce stoją już nowe farby, a jeszcze mąż przynosi do domu nową płytę! Gwarancja twórczego wieczóru :)
Jak widać wyżej mam totalnego fisia na punkcie japonek. Najchętniej chodziłabym w nich cały rok. Ale cóż począć kiedy pogoda bardziej przypomina zimową niż letnią. Może ktoś kiedyś wymyśli japonki na mróz ;) 
Poznajecie porę roku? Tak, tak to jesień. Zdjęcie zrobiłam w zeszłym tygodniu.
Ciepłej nocy.
u. >I<

czwartek, 20 października 2011

nowości w ILS

Oderwałam się od przycinania lawendy dosłownie na sekundę, bo muszę Wam koniecznie donieść, że na blogu I Lowe Scrap właśnie pojawiły się nowe kolekcje przepięknych papierów! Tylko te dziewczyny potrafią wyczarować takie cuda! Do 30 października trwa candy, szczegóły tu ---> klik.

A przy okazji pochwalę się Wam, że zostałam wcielona do ILS'owego Design Team'u :)
u. >I<

sobota, 1 października 2011

lawendowe sny cz. V - lawendowy susz

Ten tydzień opanowała lawenda. Podobno zaczynam już nawet roznosić za sobą lawendowy zapach :). Ostatnie w tym roku zbiory, jak do tej pory największe. Lato było mocno deszczowe, w skutek czego nasza lawenda postanowiła przesunąć kwitnienie z początku lata, na jego koniec. Kwitnie tylko część krzaczków, które sadziliśmy w zeszłym roku, jakieś 20 sztuk. Zaczyna do mnie docierać ogrom pracy, który czeka nas jak zakwitnie całe pole – 300 sztuk :). Na dzień dzisiejszy mini manufaktura wygląda tak:
Zdjęć lawendy w różnych fazach obrabiania mam sporo. Dzisiaj napiszę trochę o lawendowym suszu. Sposobów na oddzielenie suchych kwiatków od łodyżek jest podobno wiele. Ja robię to tak:
Wysuszony bukiet lawendy (ciągle związany) zawijam w lnianą ścierkę, wałkuję jak ciasto, dosyć delikatnie żeby nie zmiażdżyć kwiatków. Po chwili takiego „traktowania” kwiatki są oddzielone od łodyżek. Łodyżki trzymam w szczelnym pudełku, wrzucam je do ognia kiedy palimy w piecu, pięknie pachną.
Zastosowań suszonych kwiatków jest wiele. Można wrzucić je do saszetek, które powiesimy w szafie - oprócz zapachu chronią ubrania przed molami. Suszona lawenda jest wykorzystywana do dekoracji i w kuchni, słyszeliście o lawendowym cukrze? Nas w jesienne popołudnia spędzone na podwórku lawenda chroni przed komarami.
A na koniec jeszcze okolicznościowa zmiana tematu. Dzisiaj jest międzynarodowy dzień wegetarianizmu. Miałam w swoim życiu etap „bezmięsny”, bo po prostu mięso mi nie smakowało i czułam, że nie potrzebuje go w swojej diecie. Dzisiaj „bezmięsne” jest lato bogate w warzywno-owocowe smakołyki. Przychodzi jesień i zmieniam dietę, 2-3 razy w tygodniu jem mięso. Nie ukrywam też, że ciężko mi wyobrazić sobie życie bez kulinarnej przyjemności jak tatar czy golonka, więc nie będę Was namawiać, żebyście przestali mięso jeść, to by była hipokryzja :). Napiszę za to co innego: dużo ostatnio czytam i oglądam na temat produkcji żywości, zdecydowana większość tych informacji jest przygnębiająca. Może warto przy okazji dnia wegetarianizmu przyjrzeć się temu co jemy i zastanowić się, czy to co znajduje się na naszym stole jest dla nas zdrowe.
Ciepłego wieczoru.
u. >I<

niedziela, 25 września 2011

w 3 scrapach

Dwie moje przyjaciółki jakiś czas temu rozjechały się po świecie, każda w innym kierunku. W tym roku pierwszy raz od kilku lat byłyśmy trzy w tej samej strefie czasowej, ba nawet w tym samym mieście. Kierunek myślenia żadnej z nas przez czas rozłąki się nie zmienił, przynajmniej w tematach błahych, jak wybór obuwia. Wczesną wiosną robiłam zakupy butowe i jak tylko zobaczyłam te konkretne powiedziałm do swojego męża: mam przeczucie, że dziewczyny przyjadą na wakacje w tych butach. Mąż kochany i wyrozumiały, ale popukał się w czoło z politowaniem. I co? I co? ...na pierwsze piwo przyszłyśmy wszystkie w takich samych butach, bez wcześniejszych rozmów i konsultacji :)

W trakcie wakacji jedna z wcześniej wspomnianych BFF wróciła do Polandii. Mieszkamy teraz na dwóch różnych końcach, ale jednego kraju :). W nowym pokoju ma turkusową ścianę, która posłużyła nam za tło do sesji, pewnie nie jedno zdjęcie z tego wieczoru jeszcze oscrapuje.
Weekend dobiega końca, u mnie jutro pracowity dzień z nowym bardzo interesującym wyzwaniem. Dużo ważnych rzeczy wydarzy się w nadchodzącym tygodniu, trzymajcie kciuki.
Dobrej nocy i udanego poniedziałku Wam życzę,
u. >I<

sobota, 24 września 2011

sobotnie przyjemności

Dzisiejsza sobota przebiegła nam pod znakiem lawendy. Szykujemy powoli roślinki do zimy. Chociaż lato było deszczowe nasza lawenda poradziła sobie z pogodą całkiem nieźle. O tym wszystkim będzie oddzielny post, bo 300 krzaczków to nie byle co i zasługuje na chwilę uwagi.
Czasami lubię gotować. Oboje z Grzesiem uwielbiamy jeść, więc kiedy jest wolniejszy dzień , natchnienie i chęci, dogadzamy swoim podniebieniom ile się w brzuchu mieści :) Dzisiaj było tak:
 
Powyciągałam aparaty analogowe. Ciemnia ciągle pozostaje w sferze marzeń, więc póki co klisze kolorowe, ale ile radości w mierzeniu światła  i ustawianiu ostrości. Poza tym nadal twierdzę, że klisza nadaje zdjęciom klimat nie do skopiowania.
Od kilku dni zaczynam przebudzać się scrapowo. Wczoraj natchnęła mnie bardzo fajna mapka na blogu ILS. Do 29.09. można jeszcze zgłaszać prace, zajrzyjcie --->TU. I to jest właśnie klimat zdjęć z analoga.
Od kilku dni wieczorami słuchamy jeleni, dzisiaj leciały klucze dzikich gęsi, zimne dni coraz bliżej.
Dobrej nocy.
u. >I<

piątek, 23 września 2011

pierwszy dzień jesieni

Piękny pierwszy dzień jesieni to dobry dzień na zakończenie przerwy wakacyjnej. Potrzebowałam odpoczynku od wirtualnego świata, co wcale nie znaczy, że nic nie robiłam ;). Lawendowa plantacja poważnie nam się rozrosła, scrapów też kilka powstało. Ale wszystko w swoim czasie i po kolei.
Kroki zbliżającej się jesieni słyszałam już od dwóch tygodni. Moje pierwsze w tym roku oznaki zmieniającej się pogody to zupy i druty. Zupy wracają do naszego menu po lecie, druty wyjrzały z kąta i przypomniały, że czas skończyć szalik. O rzeczach tak oczywistych jak zmiana kolorów wokół, kasztany i zbieranie warzywnych plonów nie wspominając. Uwielbiam wrześniową pogodę, kiedy mogę wygrzewać się w słońcu i patrzeć jak żółte liście tańczą na wietrze. Lubię też wrześniowe wieczory, jeszcze ciepłe, ale już trochę dłuższe.
W świecie, w którym w połowie września z półek sklepowych atakują czekoladowe mikołaje, a w gazetce rozdawanej klientom drogerii przeczytamy jak wiarygodnie udawać orgazm, obcowanie z przyrodą, obserwowanie zmieniającej się pory roku pozwala mi utrzymywać równowagę.
Na koniec kawałek tekstu „Sistars”, który towarzyszył mi całe wakacje. Orange Warsaw Festival odcisnął się mocno w mojej głowie, przez miesiąc codziennie budziłam się śpiewając. Aż mnie na papier przeniosło J
Ciepłego wieczoru.
u. >I<