czwartek, 14 listopada 2013

z travel żurnalem pod pachą.


W tym tygodniu na blogu SODAlicious ujawniłam swoją słabość do zbierania pamiątek wyjazdowych. Jakiś czas temu uporządkowałam swój nawyk na kartach travel journala, a to wszystko dzięki Jaszmurce :* Jeżeli macie ochotę dowiedzieć się bliżej o co kaman zapraszam tu --->klik.


Wklejanie pamiątek i spisywanie wyjazdowych wrażeń wciągnęło mnie na maksa. Zakochałam się w tej formie podróżnego dziennika. SODowe journale nadają się do tego idealnie. Są wytrzymałe i nie za duże.


Deszczowy journal pojechał ze mną w ostatni weekend na Litwę. Teraz czeka na wywołanie zdjęć.
Zapraszam na krótką wycieczkę ulicami Kowna i Wilna.






u.

P.S. W kominie zagnieździło się nam licho. Sąsiedzi radzą, żeby od czasu do czasu przepalić suszonymi obierkami ziemniaków, to powinno licho wypędzić. Uwielbiam takie wiejskie smaczki :)

6 komentarzy:

  1. hehehe tak tak, obierkami i mego męża babcia swój piec traktuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorzej jak licho się uodporniło albo co gorsze zmutowało, co wtedy? xD

    A travel żurnal bombastik <3

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie sie marzy polaroid! chyba muszę się w końcu porozglądać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny journal! Uwielbiam właśnie takie, zapisane wspomnieniami zupchniętymi gdzieś biletami i cudnymi zdjęciami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hihihih <3 yoollo

    OdpowiedzUsuń