czwartek, 8 marca 2012

żeby mi się tak chciało jak bardzo mi się nie chce


Nie chce mi się niiiiic... goszczę właśnie u siebie przedwiosennego lenia :). Wciągnęłam się w przygotownia remontowe i jakoś nic innego mi się nie chce. No może nie zupełnie nic, bo na przykład scrapuję często nadal. Ale już zrobienie zdjęcia, a tym bardziej wrzucenie go do sieci graniczy z cudem. Mam na pieńku z komputerem. Sama nie wiem czemu. Czasami poprostu potrzebujemy od siebie odpocząć.


Jakiś czas temu wybraliśmy się do filharmonii na koncert muzyki Georga Gershwina. "Błękitna Rapsodia" kojarzyła mi się przede wszystkim z Nowym Jorkiem z filmu "Manhattan" Woody'ego Allen'a. Nie jestem stałym, ani częstym bywalcem filharmonii. Zaskoczyły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze bilety były wyprzedane na kilka dobrych dni przed koncertem. Po drugie było mnóstwo młodych osób. Sam koncert bajka. Pisałam Wam już chyba kiedyś, że moment kiedy orkiestra zaczyna się zestrajać jest dla mnie momentem, w którym zaczynają się dziać czary. Długo byłam pod wrażeniem tego wieczoru. Przez dwa tygodnie dzień zaczynałam z Gershwinem. Z czarnej płyty, bo nareszcie dorobiliśmy się gramofonu :). To była kwestia czasu, kiedy moje zauroczenie przejdzie na papier.

papiery: ILS, kolekcja LET IT GO
alfabety: Studio Calico, ILS
dodatki: Making Memories, Dekoracyjna Taśma, JT, nitki, fabra akrylowa, akwarele

Ten scrap w sumie dobrze obrazuje moje aktualne stosunki z komputerem ;). Powinnam usunąć wszystko z pulpitu i ustawić tą fotkę jako tło.
Wszytkiego najlepszego z okazji dnia kobiet. Na blogu ILS znajdziecie z tej okazji prezent --->klik.
Kolorowych snów,
u. >I<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz