Tak wyglądał wianek, wspomniany dwa posty wcześniej, zaraz po zrobieniu. Dzisiaj wygląda trochę inaczej. Pokraczny jest tak samo, ale kocanki rozkwitły i teraz spawia wrażenie grubszego. Wisi sobie na ścianie kuchni letniej, a ja za każdym razem jak go mijam zastawiam sie nad produkcją większej ilości, żeby poćwczyć, coby kolejne mniej pokraczne wyszły :)
Jakiś czas temu mieliśmy w Dworzysku gości z drugiego końca świata oraz takich co się tym drugim końcem świata interesują. No i oczywiście tych, których znamy najdłużej i którzy w spotkaniu odegrali strategiczną rolę, bo wcześniej wspomnianych na nasz koniec świata przywieźli :) Zawiłości tłumaczyć nie będę, sęk w tym, że dostałam bardzo miły prezent. Opakowanie jest bosko proste, czyste i przepiękne! Przypomniało mi to, jak w ramach poszukiwania natchnienia do wyrzucenia pamiątek wszelkich, przczytałam "Sztukę prostoty". Niestety okazało się, że zbieractwo zakorzenione mam za głęboko ;) Porządek i japońskie umiłowanie do rzeczy praktyczny i prostych pozostaje póki co w mojej sferze marzeń i oglądania na zdjęciach przy zielonej herbacie z ryżem :) Po herbatę i inne cuda zajrzyjcie --->TU. A jak chcecie dowiedzieć się czegoś ciekawego o japońskiej kulturze poczytajcie --->TUTAJ. A to mój cudny prezencik czyli cukierki ryżowe.
Na koniec jeszcze albumik zawierający skróconą realcję bardzo fajnego pobytu w Polsce mojej półportugalskiej fumfeli i jej w pełni portugalsiego boyfrienda. Marzy mi się żeby przyjeżdżali częściej i na dłużej :( Papiery o --->TE.
A teraz już niestety koniec niedzieli i błogiego leniuchowania. Ech... a taki wakacyjny weekend był :)
Udanego poniedziałku.
u. >I<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz