niedziela, 27 lutego 2011

o nowym magnesie na lodówce i o tym jak morze zamarzło

Lubię wracać do domu z podróży. Jedną z pierwszych rzeczy, którą robię zaraz po przywitaniu się z kotem jest znalezienie miejsca na lodówce na nowy magnes. Od kilku lat mamy taki mały zwyczaj, że pamiątką z wyjazdów jest magnes. W kolekcji trochę jest naszych, kilka przywiezli nam przyjaciele i rodzina ze swoich podróży. Lubię się im przyglądać i przenosić się w myślach z miejsca do miejsca. Wspominać, patrząc na te, które sami przywieźliśmy i wyobrażać sobie nowe miejsca, zerkając na te, które dostaliśmy. Ot takie moje małe dziwactwo i sposób na chwilkę relaksu :) Dzisiaj do tematu nastroił mnie powrót z nad morza i latarnie morskie. Podpatrzyłam sobie kilka przez ostatnie dni. Ciepłe, regularne światło z lądu wskazujące drogę do domu.
Nie jestem marynarzem wracającym po kilkumiesięcznym rejsie, ale też lubię wracać do domu. Moment kiedy przechodzę przez próg i znajduję się wśród czterech ścian, które tak dobrze znam, gdzie w każdym kącie jest coś mojego. Są dni, kiedy czuję się przytłoczona ilością posiadanych rzeczy, wtedy tłumaczę sobie, że problem jest w 36 metrach a nie w ilości rzeczy ;) No bo niby czego miałabym się pozbyć? Zdjęć? Książek? Przydasi plastycznych? Lubię ten swój ciasny kawałek przestrzeni.
Z okazji urodzin mężula mojego, tęsknot za morzem i potrzebą naładowania akumulatorów na resztę zimy wybraliśmy się z przyjaciółmi do Sopotu. O tej porze roku nad morzem byłam kilka razy, ale to co zobaczyłam w ten weekend przerosło moje wyobrażenia. Morze jest zamarznięte! Cudnie było! Niesie mnie wspomnienie tych kilku dni, więc mam nadzieję, że szybko powstanie album, który Wam pokażę, a przy okazji napiszę jeszcze kilka zdań.
Spokojnego poniedziałku!
u. >I<

sobota, 12 lutego 2011

móJ luTy

Jak zwykle dużo mam do pokazania i napisania. Pisać będę następnym razem, bo jakoś dzisiaj ciężko mi zebrać myśli. Dużo ważnych rzeczy wydarzyło się w tym tygodniu, więc chcę poświęcić im chwilę. Dzisiaj pamiętnik foto.
03/28 luty 2011 za filmem tęsknię
Czekam na wiosnę, tęsknię za słońcem i filmem b&w.
04/28 luty 2011 sushi party
Pierwszy raz robiliśmy sushi. Pycha!

05/28 luty 2011 pastele

06/28 luty 2011 na szczęście
Cały luty miał być b&w, ale takie piękne słońce wyszło... przecież zasady są po to żeby je łamać.

07/28 luty 2011 ze śmiechu
Bo czasami dobrze jest się pośmiać do łez, tak że boli brzuch, tak że się po ziemi tacza.

08/28 luty 2011 balonówa podejście 1
Wyzawanie w art-piaskownicy, do którego robiłam trzy podejścia, bo poetycko dmuchać balony wcale nie jest łatwo.

09/28 luty 2011 świętujemy
Ważny tydzień.

10/28 luty 2011 załamka

11/28 luty 2011 ciasto

12/28 luty 2011 zima wróciła

W Dworzysku jest pięknie biało. Pokażę Wam następnym razem.
Białych snów.
u. >I<

niedziela, 6 lutego 2011

wiatr, słońce i miejsca magiczne

Są takie miejsca na świecie, gdzie "moc unosi się w powietrzu". Miejsca o niesamowitym klimacie, energii, miejsca magiczne. Takie, do których powrót nawet w myślach, powoduje dreszcz emocji. Atmosfera, którą tworzą przyroda, ludzie, sytuacja jest tam niepowtarzalna. Jedne są bardzo daleko, inne tuż tuż. Pokażę Wam dzisiaj dwa swoje wyjątkowe miejsca. Wracam do nich idąc na spacer, oglądając zdjęcia, słuchając muzyki. W środę rano usłyszałam w "trójce" Marka Knopflera. Piosenka z płyty "Get Lucky" (polacam z całego serca!) przywróciła wspomnienia z tegorocznej wyprawy do Estonii.

Wiele utworów kojarzy mi się z miejscami, sytuacjami, osobami. Regułą już stało się, że płyta kojarzy mi się z konkretnym wyjazdem.Cały dzień chodziłam myślami po Hiiummie. Przez głowę przeleciało, żeby może oscrapować co nie co z wakacji... album leży i czeka. Nie było czasu. W sobotę zbudził mnie wiatr, od razu skojarzył mi się z tym z Kalany, który nie dawał nam spać. Przywiał wenę i przy "Get Lucky" powstał LO.
Lubię takie pomysły, które kilka dni dojrzewają w głowie. Czerpię satysfakcję z ich realizacji.
 
Kalana to miejscowość portowa. Dzisiaj znajduje się tam jeden dom i pole kampingowe. Stary port i ciągle wiejący wiatr tworzą niesamowity klimat. W nocy jest jasno i głośno. Przez kilka godzin, kiedy próbowaliśmy usnąć zastanawialiśmy się,  jak da się w takim miejscu żyć. Następnego dnia właścicielka powiedziała nam, że ją budzi cisza. Jest tak przyzwyczajona, do wiatru, że "ciche" dni wzbudzają niepokój. Ja mam odwrotnie, chociaż to miejsce zauroczyło mnie całkowicie.
Kamienista plaża, stary kuter rybacki, sauna na plaży, piwo wyspiarskie obok którego w lodówce znalazło się karpackie :) To dopiero, na końcu świata, gdzie nie można kupić nic innego oprócz wody, trzech rodzajów piwa i ciasta pieczonego przez właścicielkę... tak, tak w tym bogatym asortymencie było nasze karpackie :)
Jest tam raj dla serferów co widać na stronie. Link TU, moim zdaniem strona zupełnie nie oddaje klimatu tego miejsca, ale może kiedyś wybierzecie się na estońskie wyspy, a nie ma tam za dużo możliwości noclegu. Taka biała była noc.

Po wietrznej sobocie przyszła słoneczna niedziela. Nareszcie pojechaliśmy do Dworzyska. Po drodze w lesie mijamy bobrowisko. To drugie miejsce, które Wam dzisiaj pokażę. Pamiętam jakie wrażenie zrobiło na mnie, kiedy zobaczyłam je po raz pierwszy. Była wiosna, duże kwitnące rozlewiska. Kawałek dalej rezerwat pełen zawilców. Byłam przekonana, że Dworzysk okaże się pięknym miejscem. Zapraszam Was na zimowe bobrowisko.
Czy Wy macie swoje magiczne miejsca?
Kolorowych snów.
u. >I<

piątek, 4 lutego 2011

LAWENDOWE SNY cz. IV

Lawendowych wytworów ciąg dalszy. O zapachowych woreczkach do szafy myślałam od momentu, kiedy zebrałam pierwszy susz. W mojej głowie miały raczej kształt prostokątów, ale zainspirowana wyzwaniem Anity w Art-piaskownicy, postanowiłam zmierzyć się z szyciem serca. Szyć nie umiem, jeszcze. Narazie przeszywam głównie papier na scrapach :) Nawet szpilek takich z główkami nie mam. Czujne oko wypatrzy na zdjęciach serca łapane igłami. Było różnie. Najlepiej świadczy o tym zdjęcie uwieczniające dziki wybuch radości mojego męża, kiedy zobaczył mojego pierwszego krzywulca.
Następny wyszedł już trochę lepiej. Chociaż podobno zamiast serca przypomina but.
Na napełnianie muszę znaleźć inny sposób, bo lejek się zatyka. Jeszcze trochę wstążeczki, guziczek i włala!

Spodobał mi się ten motyw. Marzy mi się fotka 5 takich koszul na wieszakach, z lawendowymi sercami. Może każde kolejne będzie mniej do buta podobne ;)
Leniwej soboty Wam życzę.
u. >I<

środa, 2 lutego 2011

nowy miesiąc, nowe plany i projekty

Znacie to: od nowego tygodnia, od nowego miesiąca zacznę... wstawić odpowiednią czynność. Jedno z moich noworocznych postanowień: "nie czekać na kolejny poniedziałek". W głowie ciągle rodzą mi się nowe pomysły, jedne wprowadzam w życie odrazu inne dojrzewają nawet kilka miesięcy. Dzisiaj pokażę te, które udało mi się zacząć na przełomie stycznia i lutego. 
Projekt na lata czyli jedno zdjęcie w miesiącu wybranego modela, które uchwyci zachodzące zmiany. Moim modelem został brzuch Izy :* To do czerwca, w lipcu się zobaczy :) Jakby ktoś miał ochotę dołączyć zapraszam --->TU

 1/29.01.2011 projekt na lata

02/28 luty 2011 zaczynam szalik

Drugi temat to robienie na drutach. W swojej karierze drucianej zrobiłam 2 szaliki. Ten drugi w klasie maturalnej czyli kilka ładnych lat temu :) Od zawsze na drutach robiła moja mama. Chodziłyśmy z siostrami w takich samych moherowych kamizelkach, swetrach i czapkach. Czasy wymuszały kreatywność, zdjęcie wstawię jak znajdę :) To fajne i praktyczne hobby, na które zawsze miałam za mało czasu. Wracam, może nauczę się trochę więcej. Na rozruch idzie szalik w paski zielono-pomarańczowe dla mojego męża. Jeżeli ktoś ma ochotę pochwalić się swoimi wytworami zapraszam --->TU

u. >I<

wtorek, 1 lutego 2011

candy wyniki

Powinnam podobno zgłosić to w odpowiednim miejscu, zapłacić odpowiednią kwotę i czekać na odpowiednią zgodę, no coż... spróbuję bez tego przedstawić raport z losowania, które odbyło się 01.02.2011 ok. godz. 22:00. Udział wzięli: profesjonalna kula do losowań oraz narzędzia inne, sierotka (mąż) oraz naoczny świadek (kot). Sierotkę fantazja poniosła stąd pałeczki :)
GRATULACJE!
Lily podeślij proszę adres, pod który mają polecieć słodkości. Wszystkim pięknie dziękuję za zabawę. Bardzo się cieszę z Waszego licznego odzewu. Nie udało mi się jeszcze zajrzeć na wszystkie blogi, ale już znalazłam kilka ciekawych miejsc. Będę Was regularnie odwiedzać!
Kolorowych snów.
u >I<