Mam w życiu kilka tzw. małych przyjemności. Takich, które mnie relaksują i odprężają. Korzystam z nich z różną intensywnością, czasami codziennie, czasami o poszczególnych zapominam i leżą nie ruszane tygodniami w kącie. Czasami same się upomną o uwagę. Są takie dni, kiedy listonosz puka z nową scrapową paczką, na półce stoją już nowe farby, a jeszcze mąż przynosi do domu nową płytę! Gwarancja twórczego wieczóru :)
Jak widać wyżej mam totalnego fisia na punkcie japonek. Najchętniej chodziłabym w nich cały rok. Ale cóż począć kiedy pogoda bardziej przypomina zimową niż letnią. Może ktoś kiedyś wymyśli japonki na mróz ;)
Poznajecie porę roku? Tak, tak to jesień. Zdjęcie zrobiłam w zeszłym tygodniu.
Ciepłej nocy.
u. >I<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz