sobota, 1 października 2011

lawendowe sny cz. V - lawendowy susz

Ten tydzień opanowała lawenda. Podobno zaczynam już nawet roznosić za sobą lawendowy zapach :). Ostatnie w tym roku zbiory, jak do tej pory największe. Lato było mocno deszczowe, w skutek czego nasza lawenda postanowiła przesunąć kwitnienie z początku lata, na jego koniec. Kwitnie tylko część krzaczków, które sadziliśmy w zeszłym roku, jakieś 20 sztuk. Zaczyna do mnie docierać ogrom pracy, który czeka nas jak zakwitnie całe pole – 300 sztuk :). Na dzień dzisiejszy mini manufaktura wygląda tak:
Zdjęć lawendy w różnych fazach obrabiania mam sporo. Dzisiaj napiszę trochę o lawendowym suszu. Sposobów na oddzielenie suchych kwiatków od łodyżek jest podobno wiele. Ja robię to tak:
Wysuszony bukiet lawendy (ciągle związany) zawijam w lnianą ścierkę, wałkuję jak ciasto, dosyć delikatnie żeby nie zmiażdżyć kwiatków. Po chwili takiego „traktowania” kwiatki są oddzielone od łodyżek. Łodyżki trzymam w szczelnym pudełku, wrzucam je do ognia kiedy palimy w piecu, pięknie pachną.
Zastosowań suszonych kwiatków jest wiele. Można wrzucić je do saszetek, które powiesimy w szafie - oprócz zapachu chronią ubrania przed molami. Suszona lawenda jest wykorzystywana do dekoracji i w kuchni, słyszeliście o lawendowym cukrze? Nas w jesienne popołudnia spędzone na podwórku lawenda chroni przed komarami.
A na koniec jeszcze okolicznościowa zmiana tematu. Dzisiaj jest międzynarodowy dzień wegetarianizmu. Miałam w swoim życiu etap „bezmięsny”, bo po prostu mięso mi nie smakowało i czułam, że nie potrzebuje go w swojej diecie. Dzisiaj „bezmięsne” jest lato bogate w warzywno-owocowe smakołyki. Przychodzi jesień i zmieniam dietę, 2-3 razy w tygodniu jem mięso. Nie ukrywam też, że ciężko mi wyobrazić sobie życie bez kulinarnej przyjemności jak tatar czy golonka, więc nie będę Was namawiać, żebyście przestali mięso jeść, to by była hipokryzja :). Napiszę za to co innego: dużo ostatnio czytam i oglądam na temat produkcji żywości, zdecydowana większość tych informacji jest przygnębiająca. Może warto przy okazji dnia wegetarianizmu przyjrzeć się temu co jemy i zastanowić się, czy to co znajduje się na naszym stole jest dla nas zdrowe.
Ciepłego wieczoru.
u. >I<

1 komentarz:

  1. ach te Twoje czary lawendowe! :) U mnie niedługo powstanie scrap apropos :)) :**** trzymam kciuki, żebyś dzielnie przetrwała "zbiory" :)

    OdpowiedzUsuń