Ten tydzień opanowała
lawenda. Podobno zaczynam już nawet roznosić za sobą lawendowy zapach :).
Ostatnie w tym roku zbiory, jak do tej pory największe. Lato było mocno
deszczowe, w skutek czego nasza lawenda postanowiła przesunąć kwitnienie z
początku lata, na jego koniec. Kwitnie tylko część krzaczków, które sadziliśmy w
zeszłym roku, jakieś 20 sztuk. Zaczyna do mnie docierać ogrom pracy, który
czeka nas jak zakwitnie całe pole – 300 sztuk :). Na dzień
dzisiejszy mini manufaktura wygląda tak:
Zdjęć lawendy w
różnych fazach obrabiania mam sporo. Dzisiaj napiszę trochę o lawendowym suszu.
Sposobów na oddzielenie suchych kwiatków od łodyżek jest podobno wiele. Ja
robię to tak:
Wysuszony bukiet
lawendy (ciągle związany) zawijam w lnianą ścierkę, wałkuję jak ciasto, dosyć
delikatnie żeby nie zmiażdżyć kwiatków. Po chwili takiego „traktowania” kwiatki
są oddzielone od łodyżek. Łodyżki trzymam w szczelnym pudełku, wrzucam je do
ognia kiedy palimy w piecu, pięknie pachną.
Zastosowań suszonych
kwiatków jest wiele. Można wrzucić je do saszetek, które powiesimy w szafie - oprócz
zapachu chronią ubrania przed molami. Suszona lawenda jest wykorzystywana do
dekoracji i w kuchni, słyszeliście o lawendowym cukrze? Nas w jesienne
popołudnia spędzone na podwórku lawenda chroni przed komarami.
A na koniec
jeszcze okolicznościowa zmiana tematu. Dzisiaj jest międzynarodowy dzień
wegetarianizmu. Miałam w swoim życiu etap „bezmięsny”, bo po prostu mięso mi
nie smakowało i czułam, że nie potrzebuje go w swojej diecie. Dzisiaj
„bezmięsne” jest lato bogate w warzywno-owocowe smakołyki. Przychodzi jesień i
zmieniam dietę, 2-3 razy w tygodniu jem mięso. Nie ukrywam też, że ciężko mi
wyobrazić sobie życie bez kulinarnej przyjemności jak tatar czy golonka, więc
nie będę Was namawiać, żebyście przestali mięso jeść, to by była hipokryzja :). Napiszę za to co innego: dużo ostatnio czytam i oglądam na temat produkcji żywości, zdecydowana większość tych informacji jest przygnębiająca. Może
warto przy okazji dnia wegetarianizmu przyjrzeć się temu co jemy i zastanowić
się, czy to co znajduje się na naszym stole jest dla nas zdrowe.
Ciepłego wieczoru.
u. >I<
ach te Twoje czary lawendowe! :) U mnie niedługo powstanie scrap apropos :)) :**** trzymam kciuki, żebyś dzielnie przetrwała "zbiory" :)
OdpowiedzUsuń