sobota, 9 kwietnia 2011

poranki

Uwielbiam poranki na wsi.  Zwłaszcza pierwsze wiosenne, kiedy ptaki urządzają takie koncerty, że nie da się spać. Wtedy zaraz po przebudzeniu wybieram się na spacer. Narzucam bluzę na piżamę i wymykam się po cichu. Odwiedzam hiacynty, pierwiosnki, zaglądam  do lawendy, w tle pierwsze nieśmiałe promienie słońca, mgła „wstająca” z nad rzeki i wilgotny zapach ziemi. Mam wrażenie, że cała przyroda zaczyna dzień razem ze mną, aż chce się krzyknąć: „dzień dobry dniu!”. Wracam do domu, rozpalam w piecu, robię herbatę w jednym z ulubionych kubków i planuję, planuję, planuję. W piecu trzaska drzewo, herbata paruje… przeglądam ogrodnicze poradniki i marzę o pięknej wiosennej rabacie. Brak mi zacięcia ogrodniczego. Kwiaty kocham, ale wolę jak rosą „samopas”, dlatego szukam i wybieram gatunki, przy których nie trzeba się za dużo napracować. „Ogród dla leniwych” to zdecydowanie pozycja dla mnie. W moich marzeniach wszystkie gatunki rosną bujnie przy minimalnej opiece...
Tak było w zeszłą niedzielę. Dzisiaj za oknem leje deszcz i wieje wiatr. Idealny dzień żeby nareszcie poscrapować. Mam tyle nowych przydasi i zero czasu. Może dzisiaj...
Pięknego weekendu Wam życzę!
u. >I<

2 komentarze:

  1. Kocham takie sielskie klimaty;-)) Tobie też pięknego weekendu;-)) dobrze, że wróciłaś;-)) Pozdrawiam;-)

    OdpowiedzUsuń