czwartek, 13 grudnia 2012

15 RZECZY endyszyn 1 i pół

Wspominałam Wam jakiś czas temu, że pomiędzy dwoma oficjalnymi edycjami 15 RZECZY odbyła się edycja spontaniczna i mniej oficjalna u Lejdi. Spotkałyśmy się we cztery: ja, Lejdi i Kasie: Antilight oraz Worqshop i postanowiłyśmy razem poscrapować. Lejdi rzuciła, że może 15 rzeczy i zaczęło się szaleństwo wybierania. Wykazałyśmy się nie lada umiejętnościami w łączeniu rzeczy. Ubaw miałyśmy po pachy już na etapie kompletowania zestawów. Taki trafił do mnie.
Ochoczo zabrałyśmy się do pracy, ale... czy Wy wiecie jaki to stres scrapować we cztery?! Na stole mało miejsca, trzeba rozpychać się łokciami i walczyć o każdy kawałek wolnej przestrzeni. Trzy baby patrzą Ci się na ręce, a Ty musisz się wznieść na wyżyny swojego papierowego talentu, żeby lipy nie narobić ;)
I wtedy stało się! Zjadł mnie stres i wycisnęłam z siebie kaszalota jak ta lala. Okazało się, że nie tylko na mnie tak wpływa scrapowanie w grupie ;). Śmiechu było co nie miara i zabawa przednia, ale nadszedł ten dzień kiedy postanowiłam się ujawnić ze swoim scrapem na blogu. W związku z tym praca przeszła całkowity lifting. Nie będę Wam ściemniać, oderwałam wszystko i przykleiłam od nowa. Teraz tylko żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia pierwszej wersji :). Była na tyle kaszalotowata, że choć w roli głównej występuje Lejdi z swym lubym, wcześniej wymieniona wzgardziła posiadaniem mojego dzieła! No jak mogła!
papier bazowy: Studio Calico, Classic
dodatki: IlS, Prima, Loopy Lou i zestaw 15 rzeczy
Znawcy cytatów skojarzą za pewne, że tytuł to fragment wakacyjnego hitu lat 80tych "Boys, boys, boys" uroczej Sabriny. Niestety nagość i wyuzdane sceny w teledysku nie pozwalają mi na umieszczenie go na blogu, ale załączam link do tej pieśni, które wzbudza we mnie tęsknotę za estetyką tamtych czasów --->klik.
Niech moc będzie z Wami!
u.>I<

8 komentarzy:

  1. noooo pycha! teraz domagam się tego dzieła tu, teraz i natychmiast :D
    to w sumie niegłupi pomysł, żeby wszystko oderwać. a ja jakoś po linii najmniejszego oporu pojechałam i nadal nie zachwyca :D

    OdpowiedzUsuń
  2. faktycznie szkoda, że nie uwieczniłaś pierwszej wersji. jakoś mi się nie wydaje, że z Twoich rąk mogłoby wyjść coś kaszalowatego :) spróbuję jednak uwierzyć na słowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. potrafi, oj potrafi, tylko te największego kalibru nie trafiają na blog :)

      Usuń
  3. nie wiem o jakim kaszalocie mówisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no o pierwszej wersji Noomiku, której na szczęście już nikt nie ujrzy :)

      Usuń
    2. mnie to dzieło wryło się w mózg. może kiedyś odtworzę i wszystkim pokażę, mniahahahahahaha :D

      a tak na serio, to Ula grubo przesadza, bo dzieło było całkiem fajne, i pewnie gdyby je jednak pokazała, to zebrałaby oklaski. ale trochę ponarzekać trzeba, nie?

      Usuń
  4. Who ho ho :) Ale przemiana :D Cały czas pamiętam pierwsze dzikie dzieło. Wyszłaś z tego na tarczy w 100% :) jest świetnie!

    OdpowiedzUsuń